Pierwszym? Dopiero wtedy dotarło do mnie, co ja wyprawiam. Przyjechałem tutaj, aby się ukrywać, nie rzucać w oczy, a tymczasem zadaję się z PIERWSZYM wampirem, który regularnie organizuje nielegalne wyścigi. Bracia mnie zabiją… Ich plan był szalony to jasne, ale mógł się udać a jedyne, co ja miałem w tym czasie robić to nie dać się zabić radzie. Nasi mają naprawdę głupie prawo, według którego Upadli nie powinni istnieć. Jesteśmy „istotami sterowanymi jedynie przez rządzę krwi”. Nikt nie rozumiał i nie chciał rozumieć, że w rzeczywistości jest inaczej. Jedyne, co nas różni to fakt, że oni żyją beztrosko a upadłymi targają wieczne wyrzuty sumienia. Zdaniem rady nie powinniśmy żyć, więc jeśli tylko dowiedzą się o powstaniu upadłego to od razu trafia on na listę poszukiwanych. Ja jestem na szczycie tej listy.
-Co jest? –Zapytała zaskoczona Kath.
Stałem i wpatrywałem się w nią. W pewnym momencie musiałem podtrzymać się blatu, o który się opierałem, bo ścięło mnie z nóg. Nie mogłem przestać spotykać się z kath, ba, nawet gdybym mógł to jestem zbyt wielkim egoistą żeby robić coś, na co nie mam ochoty. To, co się u mnie dzieje to moje problemy i nie będę jej w to mieszał. Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do niej. Położyłem jej ręce na biodrach i przyciągnąłem do siebie.
-Nic ślicznotko. – Szepnąłem.
-Przyjdziesz na wyścig? – Zapytała po chwili, gdy już ją puściłem.
-Nie sądzę, to nie w moim stylu. – Odpowiedziałem i wyjąłem sobie z jej lodówki butelkę wody. – Chyba dasz radę wytrzymać beze mnie jeden wieczór?
Kath?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz