sobota, 23 sierpnia 2014

od Kath CD Trevor

-Pojebało cię!-wrzasnęłam próbując wydostać się z uścisku-Puszczaj.-warknęłam pokazując kły wtedy zostałam pchnięta o ziemie.
-Dlaczego to robisz?-zapytałam z gniewem i pretensją
-Przywiązujesz na siebie za dużo uwagi.
-Właśnie.Na siebie nie na ciebie.-syknęłam po czym myślałam, że to już koniec,ale nie on nie pozwolił mi odejść i chwycił mnie za nadgarstek.
-Przecież jesteśmy rodzeństwem.-wtedy poczułam jak w moich oczach płonie ogień.Jednym szybkim i energicznym ruchem wyrwałam swoją rękę stając przed nim patrząc mu się w oczy.
-Teraz sobie przypomniałeś?-warknęłam z ironią.-Teraz? Szkoda, że nie pamiętałeś o mnie kiedy leżałam zasztyletowana w trumnie przez około wiek, przez Ciebie kochany braciszku.-powiedziałam to poważnie, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, ale milczał.Nie wiedział co ma odpowiedzieć.
 Wtedy ja wampirzym tempem znalazłam się na miejscu wypadku.Nie wiedziałam gdzie byłam,ale zapach Trevor'a a jego krwi mogłam rozpoznać wszędzie.
 Kiedy znalazłam się na miejscu widziała tylko ludzi zbierających samochód i kałużę krwi.Zabrali go.Stwierdziłam i od razu skierowałam się do szpitala.W rejestracji zapytałam o niego, owszem z początku nie chcieli mi powiedzieć gdzie dokładnie leży, ale hipnoza się na coś w końcu przydaje.
Stanęłam w drzwiach sali.Był nieprzytomny.Miał podłączona kroplówkę.Strasznie było mi wstyd.Moja obecność pakowała go tylko w niezłe gówno.Byłam tylko jak kula u nogi.
 Usiadłam obok niego przysuwając sobie krzesło bliżej.Chwyciłam go za rękę. Czułam jak łzy napływają mi do oczu.Wiedziałam, że nie mogę od tak pieprzyć mu życia, ale też nie zostawię go w takim stanie.My wampiry mamy wrodzoną specyficzna umiejętność, a co dopiero pierwsi.Kiedy jakiś śmiertelnik czy nawet anioł napije się naszej krwi jego rany,urazy wewnętrzne czy zewnętrzne goją się o wiele szybciej.
 Więc tak zrobiłam.Swoimi kłami przecięłam lekko żyły z wewnętrznej części nadgarstka i przyłożyłam mu go do ust.Kiedy czułam, że wypił odpowiednią ilość zabrałam rękę.
 Delikatnie pocałowałam go w usta tak żeby się nie obudził, bo już był w o wiele lepszym stanie niż wcześniej, odłączyłam mu również kroplówkę.
-Już nie będzie ci potrzebna-szepnęłam wychodząc patrząc się na niego ostatni raz.Musiałam wyjść wcześniej, bo za chwile się obudzi.Nie chciałam go tak zostawiać.Coś kazało mi zostać, ale skoro mam go ranić to po cholerę mam go skazywać na moją obecność? Kocham go, ale chce by on był szczęśliwy, a wydaje mi się, ze tu ja miałam najwięcej szczęścia taki ktoś z taką idiotką jak ja?! Chyba nie zasługuje na takie szczęście.

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony