-No Ślicznotko jak tam na obozie? Choć po wyglądzie sądzę, że nienajlepiej. – Powiedziałem uśmiechając się zawadzko.
-Nie wyglądam tak, źle. – Zaprzeczyła.- Mam za sobą ciężki wyjazd, ale mój wygląd zewnętrzny nie ucierpiał.- Tłumaczyła.
-Nie mówię o wyglądzie zewnętrznym. Oczy. Oczy są zwierciadłem duszy, a twoje są wyjątkowo zmęczone. – Odpowiedziałem poważnie i podszedłem do niej.
-Oh, dość już tego słodzenia. – Wymigała się.
Dziewczyna bez żadnego ostrzeżenia czy znaku wpiła się w moje usta. Położyłem ręce na jej biodrach i przyciągnąłem ją bliżej odwzajemniając pocałunek.
-Co robisz jutro? – Zapytała, gdy już się od siebie odsunęliśmy.
-Jutro jadę na uniwerek, zacząłem studia – Powiedziałem uśmiechając się. – Może chcesz jechać ze mną na małą wizytę do Paradaise? – Zaproponowałem.
Kath próbowała udać niezainteresowaną, ale mnie nie oszuka. Po chwili moje usta znalazły jej szyję składając na niej mnóstwo pocałunków.
-Wiesz chyba mogłabym się do tego przyzwyczaić. – Powiedziała po chwili śmiejąc się. – No wiesz do Ciebie.- Dokończyła widząc mój pytający wyraz twarzy.
Wtedy ja się zaśmiałem i odsunąłem się od niej.
-Wiesz co, mam chyba lepszy pomysł. Polecę na wykład i później wrócę po Ciebie i zabawimy się jakimś tamtejszym klubie. Mam już dość tego ciasnego Forestcity. – Powiedziałem po chwili.
Kath?? Sorry, że tak krótko, ale weny brak. ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz