-Nie jest gotowy.-powiedziałam cicho przekręcając klucz w zamku.Po chwili pod moimi nogami znalazła się Blue.Kiedy ujrzała mój wyraz twarzy od razu przestała merdać ogonem.Usiadłam zmęczona na fotelu, po czym kiedy spojrzałam na suczkę zerwałam się by nasypać jej karmy do miski.Wiedziałam, że musi być strasznie głodna.Lecz ona usiadła obok i wpatrywała się we mnie.
-No jedz-wyżebrałam od resztek radości słaby uśmieszek.Nabrała się. Zaczęła jeść.
Wtedy ja poszłam do garażu. Pełno kurzu i pajęczyn.Chciałam trochę oderwać się od dręczących myśli.
Wyciągnęłam przed garaż starego ścigacza i najpotrzebniejsze narzędzia i zaczęłam coś tam majstrować.
Z początku szło mi dobrze, później do głowy wdarły mi się te myśli wtedy już było coraz gorzej. Wiedziałam, ze mam brudne ręce od smaru, ale nie wiedziałam, że również twarz. Myślałam, że nie może być gorzej, ale zaczęło strasznie lać, a ja już nie miałam sił by wprowadzić motor do środka.Próbowałam, ale mimo wszystko to nie był mój szczęśliwy dzień.Usiadłam obok motoru, byłam wściekła.Opanowała mnie złość i żal.
-Może pomóc-usłyszałam za plecami znajomy głos
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz