sobota, 23 sierpnia 2014
od Mackenzie CD William
Moja nowa sukienka. Cholera zapłaciłam za nią majątek a teraz nadaje się jedyna jako szmata do wycierania podłogi. Wymamrotałam jakieś ciche przekleństwo.
-A ty jak masz na imię? – Zapytał zdając sobie sprawę z tego, że nie mam ochoty się przedstawić.
-Mackenzie. - Odparłam zirytowana.
Pozwoliłam sobie spojrzeć na niego i wtedy wyczułam, że on jest dzieckiem nocy. Najgorsze było to, że był aniołem, jak ja. Znaleźli mnie? Skąd oni w ogóle wiedzieli, że ja istnieję? Nie, nie dam się tak łatwo. Może się mylę?
-Ładnie, mogę ci mówić Kenzie? – Zapytał przyjacielsko.
-Skoro podoba Ci się moje imię, to dlaczego chcesz je skracać?
-No tak. Gdzie się tak spieszyłaś?
-To chyba nie powinno Cię interesować. – Odparłam podejrzliwie. – Przepraszam, naprawdę się spieszę. – Powiedziałam i odeszłam.
Czułam na sobie spojrzenie Wiliama długo po tym jak opuściłam pasy. Spieszyłam się na prywatne lekcje stepu, na które już byłam spóźniona. Dotarłam na miejsce dziesięć minut po czasie. Drzwi do Sali były zamknięte a na nich wisiała karteczka z napisem „Dzisiejsze lekcje zostają odwołane. Przepraszamy”. Kopnęłam poirytowana w drzwi i wyszłam na ulicę. Przed wyjściem wyjęłam z torby szeroką bluzę i założyłam ją maskując dziury w sukience. Nałożyłam kaptur na głowę, aby nie rozpoznał mnie nikt ze szkoły. Wybiegłam po schodach jak oparzona i z oczyma pod kapturem i zauważyłam Wiliama stojącego przed budynkiem. Wpadłam na niego a on zręcznie mnie przytrzymał, co w oczach przechodniów wyglądało jakbym celowo wpadła w jego ramiona.
-No proszę, znamy się zaledwie pół godziny a Ty już wpadasz mi w ramiona. – Powiedział rozbawiony chłopak.
-Daruj sobie. Powiedz mi lepiej co tu robisz? Śledzisz mnie? Właściwie to jak mnie znaleźliście? W sumie nie ważne, nie będę niańczyć żadnego człowieka! – Powiedziałam histerycznie.
-O czym ty mówisz? Czemu miałbym Cię szukać i kogo masz na myśli mówiąc, że Cię znaleźli? – Odpowiedział widocznie zbity z tropu Will.
-Nie jesteś z rady? – Zapytałam zaskoczona.
-Jakiej rady? – Udawał zdziwionego.
-Nie udawaj, wiem, że jesteś Aniołem. – Przewróciłam oczami.
Ulżyło mi, chłopak nie miał pojęcia kim jestem, więc nie był z rady. Oni wszystko wiedzą, czasami myślę, że pasowałabym do nich. Chciałabym takiego życia, ale nie chcę być ograniczona przez jakiegoś człowieka.
-Nie jestem z Rady. – Odpowiedział po chwili. – Ale dlaczego się ich boisz? Jesteś upadłym?
-Nie! – Powiedziałam stanowczo zbyt szybko. – Nie powinno Cię to interesować. – Zakończyłam temat.
-Wydaje mi się, że powinnaś ochłonąć. Dasz się zaprosić na kawę? – Zapytał z tym swoim uśmieszkiem.
Nie wiem jak to się stało, ale zgodziłam się. Bez żadnych oporów i dalszych namówień. Zgodziłam się na pójście do kawiarni z najbardziej irytującym facetem świata.
Will?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz