Bezczelny palant... Zgodziłam się tylko, ponieważ nie zamierzałam kłócić się z nim w środku miasta, gdzie roi się od ciekawskich turystów. Skierowałam się do lokalu z wrogim nastawieniem do miejsca. Gdy weszliśmy o mało co nie zgubiłam się w tłumie. Zniecierpliwiony chłopak podprowadził mnie zaciskając swoją dłoń na moim nadgarstku do baru. W środku było duszno i niezbyt przyjemnie. Przytłumione śmiechy irytowały mnie nie na żarty. Chciałam wyjść, jednak chłopak nadal trzymał mnie za rękę.
-Możesz puścić - burknęłam wyszarpując się ze stalowego uścisku. Usiedliśmy obok chociaż nie zamierzałam zostać tu długo.
-Niklaus - rzucił zmieniając ton głosu. Mogłam jedynie stwierdzić, że był trochę spokojniejszy.
-Adelinie - podałam rękę na znak zawarcia naszej znajomości. Spojrzał zabawnie na moją dłoń, lecz w ostateczności ją uścisnął. Próbowałam wydobyć z siebie coś na kształt uśmiechu, aczkolwiek nie wiem, czy coś z tego wyszło...
-Co podać? - w tej chwili za barem pojawił się nieco krępy mężczyzna o dziwnym wyrazie twarzy. Nie potrafiłam jej rozszyfrować, wahałam się pomiędzy nietrzeźwym uśmiechem, nieobecnym wzrokiem, a zbytnią uprzejmością.
-Co do mnie, wystarczy zwykła woda - mruknęłam. Nie byłam pewna, czy w takim miejscu dostanę choćby 'kranówę'. Gospodarz popatrzył na mnie świdrującymi oczkami. No cóż, tym razem nie upchnie klientowi swojego 'specjału'.
-A co dla ciebie? - zwrócił się do mojego towarzysza siedzącego obok.
(Klaus? Wybacz, że dopiero teraz odpisałam...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz