niedziela, 24 sierpnia 2014

od Kath CD Trevor

Te słowa ledwo co przeszły mi przez gardło, ale nie mogłam przez nawet część sekundy się zachwiać czy być nie pewna, bo wtedy Jev się pozna.Nie miałam ochoty na to by go ranić.To była dla niego jedyna szansa.Niedługo zapomni o mnie. Znajdzie sobie jakąś blondynkę i będzie szczęśliwy u jej boku.A ja?
Nic mi teraz w głowie jak złagodzić moje złamane serce wodospadem alkoholu.Jestem wampirem pewnie przed tym wszystkim zabije kogoś, po siorbię sobie z rozkoszą jego krew po czym skieruje się do baru.
 Lecz zanim zacznę leczyć ten ból wygarnę mojemu braciszkowi.
-Wiesz co?!-moje oczy zmieniły kolor na szkarłatny okazując gniew.Rzadko tak mam, bo to oznaka granicy wściekłości. Stanęłam z nim twarzą w twarz.
-Podziękujesz mi?-zaśmiał się
-Mogłabym.Lecz do cholery co to było? Wiesz,że jesteś silniejszy mogłeś go zabić.Prowokowałeś go.Ciebie nie trudno wyprowadzić z równowagi.
-Siostrzyczko nie pozwalaj sobie.-na jego twarzy wymalował się specyficzny uśmieszek.-Ja tylko ci pomagam.Przecież nie chcesz go widzieć, tak?-spojrzał mi w oczy po czym ja spuściłam szybko wzrok, nastała dręcząca cisza.Przerwałam ją mówiąc
-Tak.-skłamałam.Przecież ja go kocham.
-To dobrze bo gdyby nie to było by nieciekawie.Rodzice przyjeżdżają.-po tym ostatnim zdaniu już się tak nie szczerzył.
-Kłamiesz.
-Owszem.Często to robię, ale nie tym razem.
 Wtedy pomyślałam, że gdybym właśnie nie odsunęła Jev'a od siebie ojciec i matka pozbyli by się go.
Sama już nie wiedziałam co robić. Z jednej strony wiedziałam, że zrobiłam dobrze, bo kiedy rodzice dowiedzieliby się, że jestem razem z upadłym...Ehh aż nie mogę o tym myśleć.
 Wyszłam z domu trzaskając drzwiami.Szłam ulicą Forestcity. Już z daleka widziałam PUB.
"Przecież ja go kocham.Cholerne wampirze uczucia! Dlaczego my czujemy bardziej?! "
Weszłam do baru.Barman po mojej minie już wiedział co podać naszykował kolejkę.Wypiłam jedno piwo jednym łykiem po czym usiadły obok mnie te panieneczki.
-Gdzie ten twój chłopak?
-Czyżby już nie jesteście razem?
-Zostawił cię? Oj jak przykro.
-Pocieszymy go.
 Po chwili już nie mogłam.Rozpierała mnie nienawiść,gniew i żal.Co u wampira jest wybuchowym połączeniem,a miałam jednak dziś nikogo nie zabijać.Życie.Wyprowadziłam dwie z budynku za pomocą hipnozy.Blondynce kazałam zostać.Niech go pocieszy kiedy go spotka.
Wbiłam kły w tętniącą żyłę na szyi jednej z dziewczyn druga zahipnotyzowana stała obok.Czułam jak przejmuje władze nad jej życiem, czułam jak każda kropla krwi przelewa się do moich warg.Po chwili martwa dziewczyna opadła na ziemie.
Drugą miałam ochotę rozszarpać. Przerwać jej każdą większą żyłę, patrzeć jak ta kobieta która wcześniej kleiła się do niego teraz się wykrwawia, jak zostawia ścieżki krwi.Nie zastanawiałam się ani przez moment co może czuć.Byłam wampirem i nadal nim jestem.Nie mam litości, a potrafię kochać to takie dziwne.
Spojrzałam jej w oczy używając hipnozy.
-Nie krzycz.Nie będzie bolało.
Przez chwile zastanawiałam się czy nie wyrwać jej serca...?
Wypiłam krew z jej szyi, później krew z żył z wewnętrznej części nadgarstka, a potem skręciłam jej kark.Upadła o bruk jak szklana lalka.A ja otarłam ślady krwi z ust.
Myślałam,że kiedy zabije kogoś zapomnę o nim i tak było, ale przez tylko kilka sekund.
(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony