-No cóż, Ślicznotko, te laski w barze, i wszystkie inne lecą na mnie ze względu na mój urok osobisty. Przepraszam, urodziłem się z tym i muszę żyć z ciężarem tego daru…- odpowiedziałem i rozsiadłem się na ławce.
Ku mojemu zdziwieniu Kath parsknęła śmiechem – znowu.
-Co? To nie było śmieszne, prawda boli, no nie? – Powiedziałem i sam się zaśmiałem. – Ehh, wiesz, że jesteś pierwszą wampirską, która powiedziała, że mnie pragnie?
-Co!? Ja nie powiedziałam, że cię pragnę… - Tłumaczyła się.
-Ja to nie? Powiedziałaś, że wszyscy mnie pragną Ślicznotko. Mam tylko nadzieje, że nie zrobisz z moimi koleżankami tego, co z tym gościem. Zazdrość to nie jest dobra cecha. – Powiedziałem i wyszczerzyłem się.
-Nie jestem zazdrosna. – Odpowiedziała Kath wyjątkowo opanowana.
-To dobrze, bo one się o Ciebie martwią. – Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.- No wiesz pytały mnie czy coś ci się czasami nie stało, bo nie przyszłaś do baru.
-To takie słodkie. – Odpowiedziała Ślicznotka udając przejęcie.
-Taaa, ale gdy odpowiedziałem, że jesteś cała i wiem to, bo osobiście odprowadziłem Cię do domu, jedna z nich rzuciła dość dobitne „szkoda”. – Dokończyłem swoją wypowiedź i zacząłem śmieć się razem z Kath.
-Noo to udało ci się już którąś zaliczyć? Wierz mi ta blondynka jest na Ciebie nieźle napalona.
-Wiesz, myślałam nad tym, ale doszedłem do wniosku, że nie lubią blondynek.
-O, to ciekawe…
-Masz zamiar siedzieć tu całą noc? –Zapytałem.
-A co? Nasz malutki chłopczyk boi się ciemności. – Powiedziała tonem, jakim zwykle mówi się do dziecka.
-Potwornie. Wiesz wolałbym wrócić do tego baru i się trochę zabawić.
-Mówiłeś, że dziś nie pijesz…
-Mamy już chyba po 12… Z resztą tęsknię za moimi koleżankami. Wiesz, w sumie to mogę was poznać…
Kath?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz