-Czy jestem zazdrosna, czy nie zabije te "laski" jeżeli nie będziesz trzymał ich na smyczy.
Zresztą pewnie i tak je zabije, a ich rodziny będą poszukiwać mnie aby mi pogratulować i wysłać kwiaty.-powiedziałam z uśmiechem
-Skąd wiesz, że w ogóle mają te rodziny?-zmrużył oczy
-Jestem wampirem. Helouł!-zrobiłam dziwną minę-Ale tak serio.Co ty ślepy jesteś?!-on nie odpowiedział zapadłą kilku sekundowa cisza.
-Ty chyba tylko babom na cycki patrzysz.-zaśmiałam się.-Jedna ma męża, druga jest w ciąży.Lecz ta blondynka...Ona jest wolna.-poklepałam go po plecach idąc pierwsza.
-Ale jak ty to?
-Nie ważne.Babska ciekawość.-uśmiechnęłam się i stanęłam czekając na niego.Wzięłam go pod rękę.
Po jego minie i milczeniu mogłam zauważyć, że żałuje że jest tak ślepy.Biedactwo.
Kiedy stanęliśmy w progu na 2 sekundy zapadła cisza a wszystkie pary oczy zostały skierowane na nas.
Ale to tylko 2 sekundy a później hałas śmiechy chichoty i te inne sprawy.
-Ty idź weź sobie piwo ja zajmę miejsce przy stoliku.
-A ty?
-Ja mam jutro do liceum.Niby wampiry nie mają kaca, ale czasami się zdarza, a jak już jest to.Szkoda gadać.
-Nie będę sam pił.-zmierzył mnie wzrokiem
-Lalunie będą piły.-spojrzałam na jego błagalny wzrok-No ok.Weź mi, ale tylko jedno.
Kiedy zajęłam miejsce mój wzrok nakierował się na różowe landryny. Puściłam im sztuczny uśmiech.
Myślałam, że nawet nie spróbują, ale jednak.Usiadły obok.
-Gratuluje odwagi-burknęłam pod nosem.
-Mówiłaś coś?-zapytała głupio blondynka trzepocząc tymi swoimi sztucznymi rzęsami.
-Skądże.-ukryłam twarz w rękach.
Po chwili przyszedł Jev.
-Ile można? Robi mi się przez nie niedobrze-powiedziałam tak cicho, że tylko on słyszał.Zresztą te panienki wlepiły wzrok w jego odkryty lekko tors.
-To dlaczego obok nich siadłaś?!-szepnął z pretensją, a ja zrobiłam wielkie oczy.
-Uważasz, że chciałabym ?
Nagle te panienki odwróciły jego uwagę skupiając ją niby na sobie.Widziałam jak się z nimi męczy.
Nienawidzę takich panienek.On był tak zajęty, ze nie wypił swoich piw.Zrobiłam to za niego łącznie ze swoim, no i tych panienek jeszcze.Powiedział,że mi nie pozwoli się upić.Śmieszne.Chociaż ja jestem jeszcze w miarę trzeźwo mnie tak szybko nie bierze.Później poprawie.
Widziałam już jego zmęczenie nimi, a co dopiero ich podniecenie.Nienawidziłam tych jego "lasek".
To nie była zazdrość to egoizm.
Usiadłam Jev'owi na kolana.Spojrzałam na jego zagubiony wyraz twarzy, po czym moje usta pochłonęły jego wargi.Zrobiłam to tak aby wyglądało to jak najprawdziwiej i pożądliwie.Śmiałam się wewnętrznie wyobrażając sobie miny tych panienek.Nie powiem czułam, że Trevorowi się to podobało. Wplótł palce w moje włosy.Trwało to znaczącą chwilę.Po czym usiadłam obok niego poprawiając włosy.
Spojrzałam na Jev'a powstrzymując się od śmiechu.
(Trev?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz